Czołem!
Gumowi bohaterowie dzisiejszej recenzji - jajka, to przedmioty powszechnie uznawane za takie, z którymi trzeba ostrożnie. Nie tym razem... Bieganie dookoła stołu z jednym jajkiem bez brodą, a drugim między kolanami, to raczej wątpliwy przejaw ostrożności. Opowiedzmy sobie najpierw, czy to, do jasnej Anielki, faktycznie są po prostu jajka?
Wykonanie
No, w zasadzie tak. W pudełku (kiedyś to była faktycznie wytłoczka, ale szybko się psuła, więc producent zmienił na solidne pudełko) znajdziemy 10 jajek. 9 gumowych i jedno drewniane. Zaskakujące, nie? Ale, ale... to nie wszystko. Znajdziemy tam jeszcze dwie duże magiczne kostki. Niby niewiele, ale ktoś miał łeb, żeby zrobić z tego grę. Jak to się wszystko prezentuje? Ano całkiem przyzwoicie. Jajka są trwałe. W zasadzie powinienem powiedzieć, że są mega-trwałe. Jak do zabawy włączy się pies, a macie moją gwarancję, że się włączy (o ile jakiegoś macie, nie?), to jest całkiem duża szansa, że jajka wytrzymają pierwszych kilka kontaktów z potężnymi szczękami Waszego pupila. Drewniane jest takie samo jak reszta, tylko drewniane... Kostki są duże i, jak to u HABY, małą ładne rysuneczki. Wszystko to wygląda dość osobliwie, ale solidnie. Przechodzimy dalej!
O co chodzi?
Cały ten rozgardiasz ustawiamy na środku stołu. Gracze siadają dokoła. Bardzo ważne jest to, żeby każdy był w podobnej odległości od środka stołu. Warto zostawić nieco wolnego miejsca wokół. Nieźle się zaczyna...
Wspominałem już, że kości (w zasadzie powinienem napisać kostuchy, bo są wielkie, ale to się chyba źle kojarzy) są dwie. W tej chwili interesuje nas jedna - czerwona. Określa ona dyscyplinę, w której przyjdzie nam się zmierzyć w bezlitosnej walce o jajka. Gracz startowy rzuca kostką, po czym wszyscy gracze rzucają się, aby sprawdzić co tam na niej widać. Konkurencje mamy następujące:
- Bieganie dokoła stołu - kto pierwszy obiegnie stół i zajmie swoje miejsce dostaje w nagrodę jajko.
- Test piania - jajko dostaniesz pod warunkiem, że zapiejesz jako pierwszy.
- Łapiemy kostkę - test szybkości, jeśli złapiesz kostkę, dostajesz jajo.
- Łapiemy jajko - tym razem również chodzi o szybkość. Bierzemy jedno z jajek z pudełka i rzucamy z pewnej wysokości na stół. Po odbiciu łapiemy.
- Powaga - to taka zmyłka. Nikt nie dostanie jajka, ale jak się ktoś odezwie (znaczy zapieje) musi oddać jedno ze swoich jajek.
- Szczęściarz - jeśli to twoja tura, to masz farta. Dostajesz jajko, ale tylko pod warunkiem, że nie zapomnisz powiedzieć "ko ko"
Szaleństwo, co? I jeśli wyobrażacie sobie poprzewracane krzesła, pobite szklanki, podrapane ręce i siniaki, to znaczy, że czaicie już o co chodzi w tańczących jajeczkach. I macie rację:)
Ale to nie koniec zabawy! Mamy przecież drugą kostkę. Tą rzucamy dopiero wtedy, kiedy zdobędziemy jajko. Ustalimy za jej pomocą gdzie to jajko trzymać. Jak długo? Do końca gry. Co nam zatem wymyślił autor?
- Pod brodą
- Między ramieniem, a policzkiem
- Między kolanami
- Pod pachą
- Pod łokciem
- Jeśli wyrzucimy Jokera, możemy wybrać dowolne miejsce z powyższych.
Widzicie to? Jest szał! Dzieci biegają, rechoczą, a jajka wypadają powodując salwę śmiechu.
Podsumowanie
To nie jest gra do małego pomieszczenia, to musicie wiedzieć. Nie jest też dla rodziców, którzy cenią sobie spokój, ciszę i żeby sobie dzieciaczek nic nie zrobił. I najlepiej, żeby nie biegał, bo się spoci, albo w ogóle przewróci. To gra dla dzieci, które wiedzą, co to znaczy być dzieckiem i co jest w tym byciu najfajniejsze. Czy gra może spowodować jakieś straty? Pewnie tak, dlatego lepiej pochować cenniejsze i bardziej niebezpieczne przedmioty. Trochę roboty, ale warto.
Podsumowując mogę powiedzieć, że autor tańczących jajeczek to łebski koleś. Wsadził do pudełka 10 jajek i napisał instrukcję o tym, jak się z nimi powygłupiać. Rewelacja! Śmiać się chce od samego patrzenia na grających. Polecam!
Pan Felippe
Ps. Grę możecie kupić pod tym adresem -> KLIK
Facebook