Na wyspie Lumina żyją świetliki. Naprawdę ładne świetliki. Wygląda na to, że są na tyle ładne, że każdy chciałby kilka z nich złapać. Problem w tym, że dobrze się kryją i trudno je znaleźć. My, jako dzielni śmiałkowie podejmiemy wyzwanie, a ten z nas, który jako pierwszy znajdzie pięć świetlików zostanie zwycięzcą. Taka to historia. Ale najpierw przyjrzyjmy się gdzie nasza historia się dzieje...
Lumina - cóż to za kraina?
Lumina to fantastyczna wyspa pośrodku oceanu pokryta najrozmaitszymi budowlami, roślinami i wszelkimi innymi rozmaitościami. Wszystko to: ruiny, bujne kwiaty, wraki statków i gorące źródła jest tu piękne i baśniowe. Mapa, po której poruszać się będą nasi bohaterowie jest przedstawiona z wielką starannością, a tektura z której została wykonana jest porządna i z pewnością wiele wytrzyma. W zestawie z mapą znajdziemy również kafelki przedstawiające najróżniejsze lokacje znajdujące się na wyspie oraz okrągłe żetony z podobną zawartością. Wszystko to jest wyjątkowo estetyczne i trwałe. Każda wyspa chciałaby mieć taki zestaw pamiątkowy!
Ruszamy!
Podróż rozpoczynamy od rozłożenia mapy i zakrytych kafelków z lokacjami dookoła niej. Przy każdym brzegu powinny się znajdować cztery kafelki rozłożone losowo. Każdy z graczy wybiera swój pionek i stawia go na jednym z pól na mapie. Następnie spośród zakrytych i wymieszanych żetonów lokacji należy wylosować cztery i położyć na odpowiednim polu na planszy. Resztę odkładamy na bok, będziemy je dokładać na planszę w trakcie gry. Jesteśmy gotowi na poszukiwanie świetlików!
Naszym zadaniem jest dotrzeć do wyłożonych przed chwilą żetonów na mapie. Jak już wcześniej wspominałem, odnalezienie pięciu takich żetonów da nam zwycięstwo. Odnajdywanie jest super, ale żeby coś znaleźć trzeba tam najpierw dotrzeć. A więc słówko o poruszaniu się. Każdy z pionków stojąc na którymkolwiek miejscu na mapie posiada kilka ścieżek, którymi może podążać. Żeby jednak ruszyć się z jednej lokacji do drugiej, musi najpierw znaleźć jej odpowiednik na kafelku. No to hyc! Losujemy i... gitara! Udało się znaleźć kafelek z lokacją sąsiadującą z aktualnie zajmowanym polem. Przestawiamy pionek na nowe miejsce. Czy to koniec? Nigdy w życiu! W ten sam sposób możemy się poruszać tak długo, aż pomylimy się w losowaniu lub kiedy dotrzemy do świetlika. W tym drugim przypadku zabieramy żeton ze świetlikiem i kładziemy go przed sobą jako trofeum (niezależnie od skutku na koniec swojej tury zasłaniamy wszystkie odkryte kafelki lokacji). W ten sposób, wykonując tury zgodnie z ruchem wskazówek zegara bawimy się do tej pory, aż ktoś spełni warunek zwycięstwa. Prościzna.
Ładna, prosta i ciekawa?
Lumina to w swojej istocie bardzo prosta gra pamięciowa. Odkrywamy, zapamiętujemy i zasłaniamy. To, co jest w niej fajne to to, że premiuje zapamiętywanie większej ilości kafelków na raz, a dobrze zaplanowana kombinacja ruchów pozwoli przemieścić się nawet na drugi koniec mapy w poszukiwaniu świecących żyjątek. No mi czacha dymi. Ciekawe i dające nieco urozmaicenia jest też to, że zawsze na mapie znajdują się cztery potencjalne cele. Gracze sami decydują, do którego świetlika będą starali się dotrzeć. Do bliższego, czy może do tego, do którego lepiej pamiętam drogę? Łącząc to z ciekawą tematyką i pięknymi ilustracjami otrzymujemy naprawdę solidną grę dla dzieciaków.
Choć producent ustalił dolną granicę wieku na 5 lat, to ja z pełną odpowiedzialnością polecam Wam ją również dla młodszych dzieci. W naszej rodzinie w Luminie niepodzielnie króluje 4-letnia córka.
Podsumowując, gorąco polecam Luminę jako znacznie ciekawszą odmianę klasycznych gier pamięciowych. Gwarantuję, że będzie wracać na stół niejednokrotnie i nawet, gdy czasem będziecie chcieli od niej odpocząć, to z pewnością nie trafi na zakurzony stos makulatury, który piętrzy się w tak wielu domach na górnych półkach.
Grę możecie zakupić TUTAJ
Ja wracam do grania, a z Wami umawiam się już za tydzień!
Facebook